sobota, 29 marca 2014

Jak to z poślubieniem Leona i Mireczki było

Z okazji dzisiejszej 65. rocznicy ślubu Naszych Rodziców
fragment mej opowieści: "O czym szumi zabełecka brzoza
i zabełecki smrek czyli jak to z Mireczką i Leosiem było"




Z rozdziału III, cz I. " Jak to z poślubieniem Leona i Mireczki było"

A było to tak:
W przędzalni w "Jedwabiu"
stały "jak anioł dzieweczki,"
jedna z koczkiem, inna z loczkiem,
inna z malowanym paznokciem.
- Pani Mirko, niech pani tego nie robi!
A między nimi majster z przystojnym wąskiem chadzał
i w potrzebie zepsute maszyny reperował.
Oj, wzywały go na pomoc,
jedna przez drugą, na wyprzódki.
Aby się za pomoc wywdzięczyć
zdjęcia Sympatycznemu Panu Majstrowi
wręczały, a na każdym minka zalotna, a romantyczna...
(...) Mireczka w kąciku stała,
w ziemię skromnie patrzyła, zdjęć nie podsuwała.
Aż tu razu pewnego motek ciężki upuściła
prosto Panu Majstrowi na stopę!
Góralskie oczy (z bólu?) pociemniały,
Leoś kulejąc oddalił się...
Jak to się biedna Mirka strwożyła,
bo i skąd wiedzieć miała,
że droga do męskiego serca czasem i przez motek wiedzie...

Śłub miał być cichy, przy bocznym ołtarzu,
w 29-ty dzień marca roku 49-tego.
(ona łagodnie uśmiechnięta, w uroczym kapeluszu;
on z przystojnym wasikiem, ale bez krawata).
 A tu i organy grały, i główny ołtarz, i światła rzęsiście świeciły...
(...)

Zapisane w Szczecinie, listopad 2001 r.

Epilog

Żyli ze sobą 53 lata, póki Leon nie odszedł do wieczności
w 2002 r. Z nich my wszyscy:  pięcioro dzieci, dwadzieścia dwoje wnucząt
i sześcioro, jak dotąd prawnucząt, a i siódme zawita lada dzień.
Krew z krwi, kość z kości, miłość z miłości...



 Córka Agnieszka Przybylska, z domu Gróbarczyk, 29 marca 2014 AD
...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz