Pąki stulone
jak przyjaźń
odwieczna
co cichuteńko
przyczajona
czeka
aż dłoń strwożona
gwałtownym podmuchem
gromko zawoła
i spotka
Człowieka
Kolce wśród liści
niemal nie ukryte
jawnie o ranach
nucą o poranku
bronią dostępu
rękom co zbyt
chciwe
gotowe szarpać
piękno
napotkane
Nim mrozy
szrony
wichry
niepogody
nieśmiała czerwień
pyta czy czekają
z wolna rozchyla
nadobną czuprynę
i kwitnie
rano
A przecież
byli tacy
co płakali
że róże
znikły
z ich małej
planety
i że nie wrócą
szkarłatne
puchary
pełne
prostoty
Masz małą różę
co szrony przetrwała
śniegu zimnego
nocny pocałunek
i deszczu lament
i wichury taniec
i ocalała
Umiesz żyć
dla niej?
jak przyjaźń
odwieczna
co cichuteńko
przyczajona
czeka
aż dłoń strwożona
gwałtownym podmuchem
gromko zawoła
i spotka
Człowieka
Kolce wśród liści
niemal nie ukryte
jawnie o ranach
nucą o poranku
bronią dostępu
rękom co zbyt
chciwe
gotowe szarpać
piękno
napotkane
Nim mrozy
szrony
wichry
niepogody
nieśmiała czerwień
pyta czy czekają
z wolna rozchyla
nadobną czuprynę
i kwitnie
rano
A przecież
byli tacy
co płakali
że róże
znikły
z ich małej
planety
i że nie wrócą
szkarłatne
puchary
pełne
prostoty
Masz małą różę
co szrony przetrwała
śniegu zimnego
nocny pocałunek
i deszczu lament
i wichury taniec
i ocalała
Umiesz żyć
dla niej?
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.